piątek, 20 czerwca 2014

Książka pod lupą #8 - "Alicja w krainie Zombi"

Gena Showalter - "Alicja w Krainie Zombi"


Muszę wam się przyznać, że zawsze ciągnęło mnie do bardzej drastycznych książek. Dlatego sięgnęłam po "Alicję w Krainie Zombi". Życie dziewczyny jest podzielone na dwie części. jakimi są dzień i noc. Gdy jest jasno, Alicja może robić na podwórzu, co tylko chce, chodzi też do szkoły. Gdy tylko się ściemni, musi być już w domu. Rodzice twierdzą, że wtedy po ulicach, lasach, wszędzie grasują potwory. Najbardzej próbuje wbić jej to do głowy ojciec. Alicja nazywa go szaleńcem. W jej szesnaste urodziny wszystko ma się zmienić. Namawia ich na obejrzenie występu siostry, który odbywa się późnym wieczorem. Od tego czasu już nic nie będzie takie samo. Jej ojciec miał rację - potwory istnieją...

Książka tytułem jest podobna do "Alicji w krainie czarów". Fabułą w ogóle jej nie przypomina. Chwała Bogu! Autorka tej wciagającej lektury pokazuje nam inne odbicie zombi. W tym przypadku duchowe -żywe trupy. Są taką inteligentna wersją z horrorów. Tajemnicze, bo one mogły atakować wszystkich, a nie wszyscy mogli ich widzieć... Można je widzieć od urodzenia, tak po prostu. Dla niektórych trzeba poczekać do traumatycznych przeżyć. To wszystko otwiera bohaterce drzwi do nowych przyjaciół i wrogów a nawet pierwszej miłości! 

Dla jednych to love story będzie absolutnie przewidywalne i nudne. Dziewczyna, w nowej szkole, poznaje najprzystojniejszego, a zarazem najniebezpieczniejszego chłopaka. Cole wyróżnia się tymi fioletowymi oczami, które ze zetknięciem spojrzenia Ali... Może sami się dowiecie co się dzieje? :) 

Realizmu dodaje czas teraźniejszy. Tatuaże, nocne kluby, bójki i takie podobne rzeczy. Przy każdej emocjonującej scenie można tak wczuć się w książkę, że ja sama miałam ciary na plecach. Mam takie uczucia, w sumie nie wiem jak to nazwać, że gdy czytam straszną książkę, to mam kłopoty z zasypianiem. Ale nie tym razem! Nie chodzi o to, że nie była straszna. Może trochę, ale bardzej skupiłam się na Ali i Cole. Strasznie podobali mi się jako para. Mimo wszystko Showalter odwaliła kawał dobrej roboty przy budowaniu napięcia. 

Mimo ponad pięciuset stron czyta się tę książkę płynnie, bez znużenia. Zawsze coś się dzieje. Autorka dużo nie opisywała, pobudziła naszą wyobraźnię. Skłoniła ją do pracy. Jeśli, tak jak w moim przypadku, za bardzo się wciągniecie, jeśli czulibyście, że macie jakiegoś typu obsesję na punkcie tej książki, przeczytajcie drugi raz. Emocje lekko opadną. Już nie długo zabieram się za drugą część Kronik Białego Królika, czyli "Alicja i lustro Zombi", której premiera odbyła się 21 maja 2014 roku. Trzecia część, być może ukaże się w listopadzie.

Bardzo polecam, Hazel. :)


________________________
Witajcie! Bardzo Was przepraszam, za zastój na blogu... Cóż, najpierw wyjazd, później urodziny, a na koniec rozwalony modem i brak internetu...
Od teraz wszystko odżywa!
Odpowiem na wszelkie wasze wiadomości! Zapraszam na nasz ASK :)
Zapraszamy również blogerów do współpracy! :)
Iadala

4 komentarze:

  1. Fajna recenzja :D Ja własnie czyta Alicję i lustro Zombi i powiem Ci, że jest tak samo fajna :) Chociaż trochę zadziwiająca.

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedyś obejrzałam jakiś film o zombie i był beznadziejny przez co nie czytam niczego o tych istotach =D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zombie? Tyle o nich szumu, a ja ani nie czytałam, ani też nie oglądałam nigdy niczego z ich udziałem. Nie jestem przekonana co do tej książki, ale jeśli pojawi się w bibliotece, to niewykluczone, że po nią sięgnę. C:
    Zapraszam: http://books-myworld.blogspot.com/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nadal namawiam mamę na zakup drugiej części. Pierwszą czytałam chyba z 10 razy i mimo że znam już większość praktycznie na pamięć to i tak się nią nie znudziłam <3 . Czekam na ten moment gdy w moich rękach pojawi się "Lustro Zombie" <3

    OdpowiedzUsuń

Zapraszamy do komentowania :)
Dla ciebie to chwilka, a dla nas miłe uczucie docenienia :)