czwartek, 10 lipca 2014

Twóczy kącik #1 -

Twórczy kącik, to kolejna odsłona postów na naszym blogu :)
Będą to opowiadania, fanfiction, wiersze, przemyślenia naszych fanów i nas :) Dzisiaj na pierwszy rzut - opowiadanie adminki Ami :) 
Co o nim sądzicie? Czekamy na komentarze!

Niemała rewolucja

Waszym zdaniem, jak długo można znosić upokorzenie? Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć,że to zależy od psychiki. W moim przypadku było to półtora roku, więcej nie wytrzymałam. Ostatni raz był właśnie dziś. Do szkoły weszłam jak każdego dnia. Ubrana zwyczajnie, w dżinsy i amarantowy sweterek. Zeszłam do szatni i zobaczyłam, że na mojej szafce wisi kartka z napisem: "CHCESZ SIĘ ZABAWIĆ? SPOTKAJ SIĘ Z TAMARĄ DULEWICZ!". Odczepiłam ją, porwałam i wrzuciłam do kosza. 

Rozebrałam się ze ramoneski, zamknęłam szafkę na kluczyć, włożyłam go do kieszonki spodni, chwyciłam torbę i poszłam pod salę do zajęć artystycznych. Tam siedziała już Fantastyczna Czwóreczka, czyli cztery panienki, które chyba nigdy nie występują w pojedynkę. 

- Tamara, dawaj spisać z matmy! - rzuciła jedna z nich, Natalia. 

- Tak! Już ci daję! A nie, czekaj! Zapomniałam... nie mam ochoty - powiedziałam z dziwną pewnością siebie. 

- Co?! Patrzcie, Tamarka się sprzeciwia - zareagowała Andżelika. 

- Okej! Znajdziemy sobie kogoś innego - wyraziła się Magda. 

- Ale jeszcze tego pożałujesz! - ostrzegała Anita. 

Nie słuchając ich, poszłam, usiąść na schody przy strychu szkoły. Minęło aż 15 minut, kiedy zadzwonił dzwonek na lekcję. Nie śpiesząc się, poszłam do klasy. Okazało się, że muszę usiąść z Andżeliką. Robiliśmy jakąś pracę plastyczną. Po jej skończeniu należało posprzątać. Więc kto miał to zrobić na naszej ławce? Oczywiście, że ja. Kiedy szłam wylać wodę z kubka i wypłukać pędzle. Za mną Anita "niby" potknęła się i wylała wodę ze swojego kubka na moje nowe dżinsy, robiąc plamę na tyłku, a mój sweterek zdobiły teraz niebieskie bohomazy. 

- Ooo... Bardzo cię przepraszam, Tamara! Ale ze mnie gapa! Spojrzałam na nią wściekła. Ona stała i jeszcze drwiąc ze mnie, udawała, że szczerze przeprasza. 

- A może masz w swojej szafce coś co zakładasz robiąc szybki numerek w łazience? - dodała Anita. O, nie! Teraz to już przesadziła. 

Nie wytrzymałam. Chlusnęłam jej w twarz brudną wodą z kubka, a pędzle rzuciłam na pracę Andżeliki. Sama chwyciłam torbę i wyszłam. Udałam się do łazienki. Zdjęłam okulary i opłukałam twarz. Nawet nie wiem, kiedy łzy zalały ją. W tej wściekłości wyjęłam nożyczki z piórnika i z kucyka do pasa, została 20-centymetrowa kitka. Rozpuściłam włosy, choć nigdy nie robiłam tego w szkole. Okulary schowałam do pokrowca, a założyłam soczewki, których do tej pory używałam tylko na wfie. Zostawały tylko te brudne ubrania. Zdjęłam sweterek , bo pod spodem miałam podkoszulek. Przypomniałam sobie, że w szafce leżą czyste leginsy i bluza na wf. Poszłam do szatni, wzięłam ubrania i kosmetyki, które ta Fantastyczna Czwóreczka podarowała mi z radą, żebym zaczęła ich używać, bo moja twarz wygląda jakby przejechał mnie czołg. 

Wróciłam do łazienki, zamknęłam się w kabinie, przebrałam się i podeszłam do lustra. Wyjęłam kosmetyki i zaczęłam od pomalowania oczu granatowym eyelinerem. Potem tusz do rzęs, delikatny róż na policzki, jasnoróżowa pomadka i gotowe. W odbiciu lustra stała kompletnie nowa dziewczyna. Jasna blondynka z podkreślonymi niebieskimi oczami i idealnymi ustami. Dziewczyna z chudymi nogami w za dużej bluzie starszego brata. - Zajebiście! - podsumowałam w głowie. Znów udałam się do szatni, otworzyłam szafkę i wrzuciłam tam brudne ubrania, okulary w pojemniku i 30 cm ukochanych włosów w pustej torebce foliowej. 

Lekcja skończy się za 5 minut. Potem jeszcze 10 minut przerwy i matematyka. Poszłam do łazienki, znów zamknęłam się w kabinie i przeczekałam 13 minut. Dwie minuty na dojście do klasy wystarczyło. Kiedy wchodziłam do klasy byłam ostatnia, więc przechodząc przez środek klasy robiłam piorunujące wrażenie. W duchu czułam pewność siebie i samozadowolenie. Pani pod czas lekcji spytała mnie, gdzie byłam u fryzjera, bo mam świetnie odcięte włosy. Roześmiałam się i odpowiedziałam: 

- Za sprawą moich najlepszych koleżanek, - tutaj szczerze uśmiechnęłam się do Fantastycznej Czwóreczki - którym serdecznie dziękuję, obcięłam je sobie przed chwilą w łazience. - Uśmiechnęłam się szeroko. Pani była pod wrażeniem, zresztą tak jak reszta tych rozkapryszonych bachorów z mojej. Po powrocie do domu, mama była bardzo zdziwiona, kiedy mnie zobaczyła. Nigdy nie opowiadałam jej co przeżywałam. Jednak dzisiaj wszystko się wydało. Mama była ze mnie dumna i przyznała, że wyglądam bardzo ładnie. Nawet Marcel, mój starszy brat, uznał, że niezła ze mnie laska i pozwolił mi zatrzymać bluzę. Jejciu! Dzisiejszy dzień to była niemała rewolucja.

2 komentarze:

  1. Bardzo fajne opowiadanie, spodobało mi się :)

    oxu-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie to nielogiczne trochę i bez polotu, nic nadzwyczajnego, pisanie ok, ale nic specjalnego.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszamy do komentowania :)
Dla ciebie to chwilka, a dla nas miłe uczucie docenienia :)