sobota, 5 lipca 2014

Książka pod lupą #10 - "Angelfall"


Susan Ee - "Angelfall"


"Ziemię ogarnęły ciemności. Państwa upadły, szpitale, szkoły i urzędy stoją puste, nie działają komórki. Za dnia na ulicach rządzą brutalne gangi, ale kiedy zapada mrok wszyscy wracają do kryjówek, kryjąc się przed grozą Najeźdźców. Anioły. Niektóre piękne, inne jakby wyjęte z najgorszych koszmarów, a wszystkie nadludzko potężne. Przez wieki uważaliśmy je za swoich stróżów, teraz okazały się agresorami siejącymi śmierć. Dlaczego zstąpiły na ziemię? Z czyjego rozkazu? Jaki mają plan? Czy ludzie zdołają im się przeciwstawić?
Siedemnastoletnia Penryn wyrusza w desperacki pościg, żeby uratować życie młodszej siostry, która została porwana. Żeby zwiększyć swoje szanse musi zjednoczyć siły ze swoim największym wrogiem. Oboje przemierzają Kalifornię, niegdyś piękną i słoneczną, dziś kompletnie zniszczoną i wyludnioną, a wszechobecna śmierć niejednokrotnie zagląda im w oczy. Na końcu podróży, w San Francisco, każde z nich stanie przed dramatycznym wyborem. Czy postąpią właściwie?"


Penryn "mieszka", a raczej koczuje, ze swoją niepełnosprawną siostrą - Paige - oraz niezrównoważoną psychicznie matką. Po tym jak Anioły zaczęły zabijać ludzi, cały świat pogrążył się w chaosie. Nikt nigdzie nie jest bezpieczny. Gdy dziewczyna próbuje przeprowadzić swoją rodzinę w bezpieczniejsze miejsce widzi walkę aniołów - jednemu ucinają skrzydła. Penryn pomaga mu, ale przez to anioły porywają jej siostrę.

"Aniele, stróżu mój… szeptaliśmy przez setki lat. Myliliśmy się. Teraz to właśnie ONE okazały się naszym największym koszmarem."

Dziewczyna taszczy nieprzytomnego anioła w bezpieczne miejsce - ratuje mu życie, chcąc wyciągnąć od niego użyteczne informacje. Zabiera również jego skrzydła i miecz - początkowo jako pożywkę dla handlarzy narządów anielskich. Ostatecznie Anioł - Raffe - staje się dla towarzyszem podróży do Gniazda - czyli siedziby skrzydlatych. Można by pomyśleć, że to będzie nudna podróż - ale czy napaści gangów, małych demonów, znalezienie zwłok - brzmi nieciekawie? Raczej nie. 

"Ktoś wyciąga mi z ręki nóż i popycha brutalnie na krzesło. Latarka gaśnie. Muszę kilka razy zamrugać, żeby ponownie przyzwyczaić wzrok do przyćmionego blasku księżyca. Zanim jestem w stanie cokolwiek zauważyć, ktoś wiąże mi ręce za plecami"

Wszystko dzieje się naprawdę sprawnie, jest to powieść w której nie można liczyć na zwolnienie akcji - cały czas dzieje się coś ciekawego. Nie chcę wam zdradzać zbyt wielu rzeczy z książki, więc powiem krótko - jest niesamowita.

Autorka wykreowała zupełnie inny świat niż dotychczasowe schematyczne "piękne i święte" aniołki. Susan Ee wspaniale stworzyła coś tak oryginalnego i fantastycznego, że czasem brakuje słów. Nie da się tutaj zauważyć nawet małych niedociągnięć. Wszystko jest idealne!

Pisarka pokazała nam coś czego jeszcze nie było - anioły, które choć wykonują rozkazy Boga, mają biblijne imiona, czy nawet historie, a mimo to zabijają. Zabijają wszystkich, zabijają z zimną krwią - sieją postrach na całym świecie patrolując różne zakamarki i mordując każdego napotkanego człowieka.

"Nasze spojrzenia się spotykają. Trucizna rozprzestrzenia się ku klatce piersiowej i niższym partiom ciała. Próbuję strącić z siebie skorpionowatego anioła, ale stać mnie tylko na lekkie szturchnięcie. Moje mięśnie zaczynają tężeć. Wstrząsa mną kolejny krzyk, ale nie potrafię go z siebie wydać. Usta otwierają się tylko odrobinę. Mięśnie twarzy lekko drgają, zamiast wykrzywić się w agonii. Krzyk przybiera postać słabego bulgotania. Straciłam panowanie nad twarzą."

Wiele osób zastanawia się pewnie, czy autorka dołożyła tu powszechnie panujący związek miłosny głównych bohaterów. Jeśli oczekujecie gorącego romansu to się zawiedziecie, ale pomimo to, między Penryn, a Raffe'm narodzi się pewna więź, której opis, a może delikatne i wyważone ujęcie tak mnie wzruszyło, że uroniłam kilka łez.

"- Od początku wiedziałem, że lojalność cię zgubi. Nie przyszło mi tylko do głowy, że będzie to lojalność wobec mnie. - Kolejna eksplozja wstrząsa schodami. Ruszamy dalej."

Książka niesamowicie wciąga - była to moja najlepsza lektura od kilku miesięcy, było to coś fenomenalnego! Nie mogłam się oderwać od lektury - nawet jak grali moi kochani siatkarze! Susan Ee pokazała tutaj kreatywność i niezwykłą umiejętność pisarską, przez co już nie mogę się doczekać lektury kolejnej części tej książki, która mam nadzieję, powali mnie na kolana tak samo jak pierwsza!

Gorąco polecam, 
Iadala! :)

4 komentarze:

  1. Spotkałam się z nią już kilka razy, ale nigdy nie zachęciła mnie do kupna. Tematyko może jest oryginalna, ale ten temat nie przypadł mi do gustu.
    Pozdrawiam!

    http://books-myworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Dawno się nie spotkałam z takim czymś, a tak naprawdę nigdy. Anioły, które zabijają? Tego jeszcze nie było. Muszę przeczytać tę książkę ze względu na oryginalność. I zresztą wydaje mi się, że po tym co napisałaś i styl autorki mi się spodoba.
    Pozdrawiam :)
    lustrzananadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam do teraz o tej książce, ale chętnie się za nią wezmę! :)
    Pozdrawiam, oxu-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. ta książka musi coś w sobie mieć, bo każdy o niej mówi. Mimo tego, że nie przepadam aż tak bardzo za aniołami to chyba sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszamy do komentowania :)
Dla ciebie to chwilka, a dla nas miłe uczucie docenienia :)