niedziela, 7 września 2014

"Kilka słów o..." #12

Kilka słów o... "Wklejaniu" własnych, wymyślonych postaci w opowieściach fanfiction.

Witam was wszystkich! :)

Słowo fanfiction jest już nam od bardzo dawna znane. Najczęściej piszemy o parringach - tych kanonowych i tych nieco mniej, o tym, co mogło dziać się dalej, po znienawidzonym epilogu, albo... No właśnie - albo stwarzamy własną postać i wrzucamy ją do świata ukochanej książki, co czasem budzi pewne kontrowersje.

Przeglądając pewne literackie forum, trafiłam na pewien wątek pt.: "Przed jakiego rodzaju fanfikami uciekamy gdzie pieprz rośnie". Nietrudno zgadnąć, jakie pozycje się najczęściej powtarzały:
"- fiki, w których głównym bohaterem jest ktoś wymyślony przez autora lub za dużo jak na mój gust wymyślonych postaci";
" - wszystkie, gdzie tylko pojawia się córka Voldemorta";
" - spore odbiegi od kanonu czy rezygnowanie z pisania o postaciach w kanonie na rzecz wymyślonych przez siebie. Po co machnąć ff, skoro można pisać samodzielny tekst?";
" - córek Voldemortów i innych blogaskowych badziewi ;
" - córek, synów, żon, kochanek i jakiejkolwiek niekanonicznej rodziny Voldemorta";
" - nieistniejących w kanonie postaci".
Od razu mówię, że akurat było o fanfickach z HP, stąd te ciągłe "Córki Voldemorta", ale zacytowałam to tutaj specjalnie, bo to w sumie też wymyślone postacie. 

Jak widać, stosunek fanów do wymyślonych postaci nie jest zachwycający. A szkoda - ja na przykład bardzo lubię pisać i czytać takie fanficki. O ile postać nie jest zabójczo idealna (tylko ma problemy przez złych zazdrośników/zło/rodziców/katastrofy naturalne itp.) z wielką przyjemnością czytam takie rzeczy. W takim razie skąd ta niechęć? Skoro już czytamy czyiś fanfick, czyjąś opowieść o kanonicznych postaciach, to czemu też nie przeczytać o czyjejś postaci, umieszczonej w danym świecie?



Po dłuższym zastanowieniu, doszłam do paru złotych zasad wymyślania postaci, tak, aby ludzie ich polubili:

1. Pomysł na córkę Voldemorta/Jeanine/Saurona czy innego najbardziej złego charakteru może ich był bardzo orygianlny i wzbudzający ciekawość parę lat temu, ale teraz, kiedy na co trzecim blogu spotyka się taką postać, aż rzygać się chce. Nie lepiej wymyślić coś oryginalniejszego?

2. Nie róbmy czegoś takiego, jak: "Ja w Hogwarcie". Nie każdego interesuje cały ty, twój charakter, rodzeństwo, tragiczna historia itp. I broń boże nie umieszczaj siebie w rodzinie mugoli, jak to nie jesteś zaskoczony, kiedy dostajesz list. Wiem, że brzmi to trochę niefajnie, ale naprawdę - czy interesowałoby Cię opowiadanie np. o tym, jak to ja nagle dostałam list z Hogwartu? 

3. Nie przyklejaj charakteru czy nawet gatunku (świecący wampir, gadający i świadomy wilkołak podczas przemiany, człowiek z genem podróży w czasie) z innej książki, chyba, że w formie komedii.

4. Nie rób drugiego Harry'ego, drugiej Katniss, drugiej Tris i drugiego Frodo (jeśli żyją w tym samym opowiadaniu). Wystarczy jedna taka postać w opowiadaniu. Nie potrzebuje swojej kopii (ale np. zobaczyć jakiegoś trybuta z charakterem Gwendolyn Shepherd byłoby może ciekawsze. Ale tylko z charakterem! Nie całą postacią!)

5. I najważniejsze - nie rób z niego idealnej ofiary wszystkich nieszczęść tego i książkowego świata!

To chyba wszystko. Pewnie nie każdy interesuje się fanfiction, a tym bardziej nie ma zamiaru doklejać swojej postaci, ale dają ten post dla tej mniejszości, która może kiedyś stworzy ciekawą, własną postać Może inni się przekonają i zmieni się opinia co do takich postaci? Nadzieja zawsze jest. :)

Dziękuję za uwagę :)

/Lana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszamy do komentowania :)
Dla ciebie to chwilka, a dla nas miłe uczucie docenienia :)